wtorek, 2 lipca 2013

O tym, jak zraziłam się do Kinga

Stephen King, znany również jako król kryminałów przedobrzył. Nigdy nie był on moim ulubionym pisarzem, ale zawsze w wakacje z chęcią czytałam jedną lub dwie książki jego autorstwa. "Dolores Claiborn", "Zielona mila", "Cmętaż dla zwierząt".. Dzięki tym książkom polubiłam Kinga. Ostatni rok był nieco bardziej intensywny, jeśli chodzi o twórczość pana Kinga, więc może to nie King przesadził, a ja z Kingiem.

Efekt jest w każdym razie taki, że mam pewne przemyślenia. A to co sobie wymyśliłam wcale nie zachwyci fanów Kinga. Bo skąd wielki sukces jego książek? Ano, według mnie to dlatego, że King gra na emocjach i wykorzystuje figury, obok których czytelnik nie może przejść obojętnie. Dzieci, zwierzęta, pierwsza miłość, macierzyństwo, różne niesprawiedliwości społeczne. Wszystko przerysowane i zakropione makabrą, ale jednak trzonem każdej powieści jest coś budzącego ogromne emocje. Najbardziej denerwuje mnie wykorzystywanie dzieci, czyli figury, do której zwykle nie podchodzimy refleksyjnie.

No i właśnie takie granie na emocjach i wykorzystywanie motywów, których lepiej nie kwestionować i nie roztrząsać bardzo mnie ostatnio w twórczości pisarza uderzyło i zdenerwowało. Bo King okazał się nie wirtuozem, a manipulantem. W dodatku udawało mu się mnie nabierać przez wiele lat. Nie jestem przekonana, czy taki stosunek do czytelnika mi odpowiada.. Jak na razie robię sobie od Kinga przerwę.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Drugie podejście do Tolkiena

Krótko i na temat. Władca Pierścieni, gdy jako nastolatka go próbowałam ugryźć, nie zasmakował. Właściwie nie dałam mu szansy, skreśliłam po 60 stronach, głupie dziewcze. Tym głupsze, że trylogię, którą otrzymało w prezencie sprzedało na allegro, a kasę wydało na głupoty. Ale nie jest źle, gorszych rzeczy mogłam żałować, więc nie narzekam.

Wracając do tematu. Do Tolkiena wróciłam teraz, w wieku lat niemal 30. Jako czytelnik dojrzalszy, cierpliwszy i szukający czegoś więcej niż lekkiej lektury. No i, co oczywiste pewnie dla wielu - Tolkien zaparł mi dech w piersiach. 

Pierwszy raz od dawna udało mi się zapomnieć o cały świecie podczas lektury, uwierzyłam w magię, poczułam się jak dziecko. Wzruszyło mnie już samo to, że potrafię jeszcze przeżywać takie emocje.

Niezapomniana lektura i muszę się przyznać, że cieszę się, że odkryłam ją teraz. Bo gdyby nie ona, co dałoby mi teraz to co dał Tolkien? Drugiego Tolkiena nie ma..

środa, 5 grudnia 2012

Zadie Smith – Białe zęby

Zdecydowanie najlepsza książka jaką przeczytałam w przeciągu ostatnich miesięcy! Chciałabym ją polecić każdej osobie o otwartym umyśle, ceniącym niuanse wszelkiego rodzaju, a przede wszystkim tym, którzy tak jak ja ponad wszystko cenią monumentalne powieści o wielu wątkach, które można by określić mianem „całkowitych”.

Właśnie to tworzy Zadie Smith, w Białych zębach, ale również w innych swoich powieściach – zwraca uwagę na wszystko co z pozoru zwyczajne i ukazuje tego złożoność i niezwykłość. Nie chcę psuć lektury, więc ten krótki opis musi wystarczyć, ale naprawdę gorąco polecam!

czwartek, 25 października 2012

Kryminały, kryminały

Właśnie dowiedziałam się czegoś o sobie - jestem fanką kryminałów. Dotychczasowe życie spędziłam z dala od tego gatunku, uważałam go raczej za gatunek nieco gorszy. Mój błąd, przyznaję się. Kryminał może wciągać, może zaskakiwać, może być czymś więcej niż tylko zagadką, kryminał jest cudowny! Nie popełniajcie mojego błędu, czytajcie kryminały. :) Ja właśnie odkryłam Marka Krajewskiego - oderwać się nie mogę. Tak mi wstyd, że byłam uprzedzona, tak mi wstyd!